Ci, którzy żyją nadzieją, widzą dalej;
Ci, którzy żyją miłością, widzą głębiej;
Ci, którzy żyją wiarą, widzą wszystko w innym świetle
Wszyscy, którzy mieli możliwość spotkać Panią TERENIĘ na swojej drodze, zapamiętają Ją jako kobietę uśmiechniętą, pełną ciepła i szczerych intencji. Konkretna i zdecydowana w działaniu, a przy tym świetnie zorganizowana i poukładana, kierowała się określonymi poglądami, by jako doskonała rozmówczyni równie umiejętnie słuchać, pragnąc podążać drogą kompromisu. Jej wewnętrzny spokój w połączeniu z energią, jaką emanowała, współgrał z empatią i wrażliwością na ludzką krzywdę. Rodzina, przyjaciele i znajomi, stale mogli liczyć na zainteresowanie oraz bezinteresowne wsparcie niesione przez Panią TERENIĘ. Pozytywnym spojrzeniem na świat i dobrocią zjednywała sobie życzliwość osób, które spotykała na swej drodze. Zawsze z chęcią służyła innym pomocą, nie oglądając się na przeszkody, nie patrząc na siebie i nie oczekując wzajemności. Była po prostu dobrą duszą i jasnym promykiem w codzienności swych bliskich, niosąc im serce na dłoni. Nigdy też nie klasyfikowała ludzi, wykazując się olbrzymią tolerancją wobec każdego, kochając i szanując świat, który Ją otaczał. Człowiek był dla niej najważniejszy, a kobieca intuicja często pozwalała Jej dostrzegać to, co dla innych zdawało się niezauważalne. Pozostając osobą otwartą i kontaktową lubiła otaczać się ludźmi, potrafiąc dbać o relacje. To nasuwa nam na myśl słowa zawarte w znanym utworze Stanisława Soyki:
Życie nie tylko po to jest by brać.
Życie nie po to by bezczynnie trwać
i aby żyć siebie samego trzeba dać.
Taką właśnie była Pani TERESA, która gdy w coś się angażowała, robiła to na 100%, całą sobą i dając całą siebie. Taką zapamiętają Ją najbliżsi, taką zapamiętają Ją znajomi, a także przyjaciółki oraz grono pedagogiczne, uczniowie, wychowankowie i ich rodzice z czasu, gdy poświęcała się swojej pracy zawodowej.
Jako absolwentka Wyższej Szkoły Pedagogicznej swoją przyszłość związała ze szkolnictwem. Spełniała się w misji nauczania, będąc sprawiedliwym pedagogiem i docierając do wrażliwości młodych ludzi, kształtując mądrze ich umysły. Niezależnie od placówki, w której pracowała w pełni poświęcała się temu, co robiła. Spotykając po latach swych wychowanków zawsze otrzymywała wiele ciepłych i pozytywnych słów związanych z ich wspomnieniami z okresu szkoły. Wszak Pani TERENIA nigdy nie skupiała się jedynie na koniecznym do opanowania materiale, lecz pragnęła ukazać uczniom, stawiającym swoje pierwsze kroki w edukacji, szeroki wachlarz możliwości, jaki na nich czeka i perspektywy, jakie daje im zdobycie wiedzy. Sama, poszerzając swe kompetencje, nie stała w miejscu, a zaufanie niesione przez przełożonych pozwoliło Jej przez wiele lat spełniać się w roli Dyrektorki Szkoły Podstawowej nr 50 w Krakowie. To tam, poza działalnością stricte edukacyjną, dała się poznać również jako doskonała organizatorka i inicjatorka wielu wydarzeń i imprez.
Jednak wszystko, co robiła Pani TERENIA, robiła z myślą o rodzinie i dla rodziny, która była dla niej najważniejsza. Przeznaczenie splatając Jej ścieżki we wspólną, małżeńską drogę z Władysławem pozwoliło im trwać przy sobie na dobre i na złe, w zdrowiu i w chorobie przez blisko pół wieku. Pani TERENIA silnie wspierając swego Bułata w Jego karierze zawodowej, była dumna z Jego osiągnięć, na pewnym etapie przyjmując na swe barki troskę o dom, stając się prawdziwą piastunką domowego ogniska. Wspólnie tworząc bezpieczną enklawę z myślą o czwórce ukochanych córek, wspierali się wzajemnie i uzupełniali, a Pani TERESA była siłą napędową związku opartego na uczuciu, rozmowach i oddaniu. Jak to pęknie określiły ich córki: rodzice zawsze stanowili dla nich wzór życia małżeńskiego. To właśnie dla córek: Joanny, Celestyny, Hanny i Heleny, mama była ostoją i oparciem, otaczając je matczynym ramieniem i czystą, bezinteresowną miłością. Kształtując postawę cieszyła się ich drobnymi sukcesami i trwała przy nich w chwilach trudnych, a wspierając jednocześnie była dumna spoglądając jak wkraczają na samodzielną ścieżkę.
Z czasem serce Pani TERESY otwierało się na nowych członków rodziny, a ukochane wnuczęta, odnajdując bezpośredni klucz do Jej wnętrza, stały się prawdziwymi oczkami w głowie babci. Pozostając w stałej gotowości do działania, Pani TERENIA niejednokrotnie wspierała wychowanie młodszego pokolenia, czerpiąc radość z każdego spotkania w gronie rodzinnym, a wspólne chwile pozwalały Jej nie tylko ładować wewnętrzne baterie, lecz również były okazją do poznawania nowoczesnych technologii, z którymi była za pan brat.
Podążając z duchem czasu, Internet czy telefon traktowała zarówno jako kopalnię wiedzy, czy instrument do komunikacji ze znajomymi, jak i centrum rozrywki. Wolne chwile chętnie wypełniała zasiadając z książką w dłoni lub słuchający audiobooków, by i na tym polu nie stronić od rozwoju. Literatura w Jej życiu podążała w ślad za głęboką wiedzą oraz zamiłowaniem do szeroko pojętej sztuki. Malowała, haftował i robiła piękne chusty, którymi obdarowywała najbliższych. Wraz z mężem byli częstymi bywalcami sal teatralnych, operowych, czy koncertowych, wciąż snując kolejne plany na przyszłość. Plany tak niespodziewanie przerwane przez zaskakująca diagnozę, która zabrał z życia bliskich ukochaną żonę, mamę, babcię i przyjaciółkę.
Wszystko to składa się na wyjątkowy obraz naszej Pani TERENI, która odeszła tak zaskakująco, pozostawiając w smutku najbliższych. To w ich imieniu chcielibyśmy z serca podziękować za każdą chwilę spędzoną wspólnie z Panią TERENIĄ. Dziękujemy za ten nieprzeliczalny czas, w którym było nam dane doświadczać Jej bliskości i obecności.
Nie stójcie nad moim grobem i nie płaczcie.
Nie ma mnie tam. Ja nie śpię.
Jestem tysiącem wiatrów, które wieją.
Jestem diamentowym blaskiem na śniegu.
Jestem światłem słonecznym na dojrzewającym zbożu.
Jestem łagodnym jesiennym deszczem,
kiedy budzicie się w porannej ciszy.
Jestem śmigłym lotem cichych ptaków.
Jestem łagodną gwiazdą, która świeci w nocy.
Nie stójcie nad moim grobem i nie płaczcie. Nie ma mnie tam